22 lipca 2024

70. Lato...

Psi patrol ciągle do przodu. Krzyżykuję głównie gdy Synek jest w przedszkolu (chodzi, bo przynajmniej się nie nudzi i nie ogląda w kółko bajek, tych samych w dodatku), ale oprócz tego trzeba balkonowy ogródek ogarnąć - podlać przyciąć. A w weekendy to albo rower, albo inna działalność, na którą w tygodniu brak czasu. I dziś postanowiłam pochwalić się ogródkiem, a co! Róże pierwszy raz ponawiają kwitnienie, bo w końcu dobrze je przycinam (z 2 liśćmi a nie sam kwiat), nawet moja ulubiona fioletowa w końcu po naprawdę długim czasie puszcza nowe listki/gałązki (zobaczymy co będzie). Cztery róże Mąż wkopał pod balkon (choć od nich odgradza nas chodnik) więc jest ich tam teraz 9 w 3 miejscach. I jak coś przy nich robimy to sąsiedzi mówią, że fajne są i ładnie wyglądają 😊Poszły tam miniaturki, które były białe z mączniaka, obcięliśmy je dość mocno i obyło się bez pryskania! Jest tam też jedna fioletowa (obie pachną tak cudnie) która w domu po przekwitnięciu jakby zamarła. A tylko trafiła na dwór i słońce od razu puściła pędy i już ma pączki (zdrajczyni!). Dalie znów są ogromne, przetrwały (tzn. karpy) zimę w piwnicy i nie zmarniały i znów rosną duże. Jedna, niestety, obcięta, bo zeżarł ją przędziorek 😟2 róże z przędziorkiem stoją trochę w miejscu - były psikane i sprayem z olejem rydzowym i wywarem z łupin cebulek i teraz ostrzejszą bronią, bo po poprzednich ciągle się parę ruszało, oby teraz był z nim definitywny koniec. W zeszłym roku zeżarł nam ogórki, a wcześniej mieczyki (a nim zajarzyliśmy, że to przędziorek to padły). Ufff! Koniec tego pisania, bo pewnie średnio się chce czytać w takie upały (podobno od środy ma być chłodniej, ale wg mojego telefonu tylko 2-3 dni 😟)


Pomidory już się "kolorują" musiałam pościnać czubki, bo się nie mieściły 🤪Teściowa w doniczkach ma mniejsze rośliny, ale za to większe owoce. I ma jedną sadzonkę w jednej doniczce.



to ta fioletowa, która w końcu się ruszyła :)
to z tyłu to jeden kwiat :)


Przy tej fioletowej widać plotek z różami na dworze, które sami posadziliśmy i dbamy. Musiałabym zrobić kiedyś zdjęcie z podwórka :)

Tymczasem na dziś to tyle, ściskam Was w ten gorąc, dzięki za odwiedziny i komentarze,
J.


03 lipca 2024

69. Czytelnictwo II kwartał i Psi Patrol część XIV

 Nastał lipiec, a więc podsumowanie czytania w II kwartale. Kwartał zaczęłam od 3 książek Sławomira Kopra (e-booki)

Bardzo lubię książki tego autora. Czyta się je szybko, zawierają sporo ciekawostek, o których nie zawsze można łatwo się dowiedzieć - czy ktoś na polskim uczył się o tym, że Sienkiewicz miał 5 czy 6 kobiet w swym życiu? Albo, że Konopnicka żyła z inną kobietą? Od razu zaznaczam, że nie jest to pisane w stylu "taniej sensacji"! Są po prostu przedstawione fakty, o których często się milczy lub dzieci słynnych osób próbują pewne fakty "schować do szafy". Podobnie jest z "ulubieńcami" - autor rozwiewa różne mity na temat Cybulskiego, Stachury czy Anny German. I robi to bynajmniej nie umniejszając ich talentom czy zdolnościom.









Książka, którą z jakiejś tam okazji mogłam za darmo pobrać na Legimi. Kiedyś miałam takie marzenie, żeby zostać pilotem. Wojskowym, żeby było śmieszniej (bo myślałam, że tylko tak można zostać liniowym 🙈) ... Ale mam sporą wadę wzroku, poza tym z matematyką i fizyką od czasów liceum się nie lubimy. Potem nawet myślałam, żeby zostać stewardessą, ale życie inaczej się potoczyło. A teraz jestem po sporej ilości odcinków "Katastrofy w przestworzach", więc nie wiem, czy jeszcze bym wsiadła do samolotu. Wracając do książki - jeśli się zaweźmiecie i przebrniecie przez naprawdę nuuuudny początek (do miejsca, w którym początkujący pilot ma uważać na zające) to potem się już czyta o wiele lepiej. Wypowiadają się i piloci (nie uznaję żeńskich debilnych form pt. pilotka, ministra) i stewardesy (choć więcej pilotów). Niektórzy zaczynali jeszcze w poprzedniej (słusznie minionej epoce) więc jest porównanie jak było kiedyś, a jak jest teraz. Nie wszyscy piloci byli w stanie poradzić sobie ze zmianą systemu latania (język angielski, to że jest to praca w zespole itp.) więc jest to na plus Wypowiadają się też ludzie, którzy musieli wziąć kredyt na to, by spełnić swoje marzenie. Czasem niektórzy porzucali dotychczasowe zajęcie. Jak dla mnie sporym minusem (oprócz nudnego początku) jest też to podkreślanie, że uch rodziny cierpią, bo pilotów nie ma w domu... Nosz do 🤬po pierwsze "widziały gały, co brały" poza tym nie oni jedyni mają pracę, że nie ma ich w domu. Sorry, ale będę takie rzeczy tępić, bo jest sporo osób, które mają mniej "odjechane" zawody i też ich nie ma w domu!


Wprawdzie nie przeczytałam ich jedna za drugą. ale to nie szkodzi. Wg mnie czytając te książki należy pogodzić się z tym, że jak zwykle bohater ma tylko kilka godzin na rozwikłanie problemu zagrażającemu światu oraz fakt, że wszystkie symbole w cudowny sposób szybko mu się w głowie układają w całość. Więc ja sobie zdaję sprawę, że te książki są w takim stylu i godzę się na to. Poza tym czyta się je dość szybko. Kod rozgrywa się głównie we Francji i przyznaję się bez bicia, że od zawsze mi nie pasowało to, że wg kościoła kobiety są gorsze i do niczego się nie nadają. W ogóle by mnie to nie zdziwiło, gdyby kościół celowo zdegradował rolę kobiety. Druga książka rozgrywa się w Waszyngtonie i dotyczy Masonów oraz noetyki. Jest zaskakująca kilka razy, szybko się czytająca. Fajne są te książki, że wbijają się klinem w dotychczasowe przekonania, a jednocześnie każdy ma sobie sam odpowiedzieć na pewne pytania...

Kolejna książka o pilotach. A właściwie o kobietach "latających" bo nie są tu tylko pilotki, ale np. pani, która skacze na spadochronie. Zaczyna się od kobiet z II wojny światowej. Wówczas jeśli chodzi o pilotów, nie było jakiegoś nacisku by był to mężczyzna. Choć później w trakcie wojny musiały się sporo natrudzić, by mogły latać. Później są czasy PRL, gdzie kobiety, by latać w wojsku musiały prosić o specjalną zgodę. Każda opisana kobieta zajmuje się inną "specjalnością w powietrzu" Oprócz spadochroniarki jest przedstawiona szybowniczka, pierwsza kobieta - kapitan, pierwsza pilotka MiGa-29 (zazdroszczę🤪), pani latająca helikopterem w straży granicznej, kobieta oblatywacz i pilotka na airbusach. Całość czyta się bardzo przyjemnie.







Książka reportaż z około dwumiesięcznego pobytu pod Everestem. Opowieść o różnych ludziach, którzy chcą zdobyć najsłynniejszą górę świata. Kobietach i mężczyznach, profesjonalistach i amatorach. Ale także (a może przede wszystkim) o Szerpach, przewodnikach oraz lekarzach. Czytałam e-booka i nie wiem jak jest w zwykłej książce, ale u mnie było w treści kilka zdjęć, więcej było na końcu. Myślę, że ciekawiej byłoby gdyby zdjęcia były przy tekście, zwłaszcza, że Autorka dokładnie opisuje wygląd, oraz wstydliwość niektórych przed zdjęciami. Ogólnie książka czyta się super. Ale nadal nie wiem po co ludzie się tam pchają i ryzykują życiem. I chyba się tego nie dowiem nigdy :)





Nie chcę już kolejnego posta pisać, więc od razu prezentuję połowę (większą 🤪bo dół jest mniejszy o jakieś 30 krzyżyków) haftu.

Ponieważ pikseloza działa mi na nerwy to obszar wokół znaczka psiego patrolu wyszyłam po swojemu. Byle do przodu.












Serdecznie Was pozdrawiam, dzięki za odwiedziny,
J.