22 lipca 2024

69. Lato...

Psi patrol ciągle do przodu. Krzyżykuję głównie gdy Synek jest w przedszkolu (chodzi, bo przynajmniej się nie nudzi i nie ogląda w kółko bajek, tych samych w dodatku), ale oprócz tego trzeba balkonowy ogródek ogarnąć - podlać przyciąć. A w weekendy to albo rower, albo inna działalność, na którą w tygodniu brak czasu. I dziś postanowiłam pochwalić się ogródkiem, a co! Róże pierwszy raz ponawiają kwitnienie, bo w końcu dobrze je przycinam (z 2 liśćmi a nie sam kwiat), nawet moja ulubiona fioletowa w końcu po naprawdę długim czasie puszcza nowe listki/gałązki (zobaczymy co będzie). Cztery róże Mąż wkopał pod balkon (choć od nich odgradza nas chodnik) więc jest ich tam teraz 9 w 3 miejscach. I jak coś przy nich robimy to sąsiedzi mówią, że fajne są i ładnie wyglądają 😊Poszły tam miniaturki, które były białe z mączniaka, obcięliśmy je dość mocno i obyło się bez pryskania! Jest tam też jedna fioletowa (obie pachną tak cudnie) która w domu po przekwitnięciu jakby zamarła. A tylko trafiła na dwór i słońce od razu puściła pędy i już ma pączki (zdrajczyni!). Dalie znów są ogromne, przetrwały (tzn. karpy) zimę w piwnicy i nie zmarniały i znów rosną duże. Jedna, niestety, obcięta, bo zeżarł ją przędziorek 😟2 róże z przędziorkiem stoją trochę w miejscu - były psikane i sprayem z olejem rydzowym i wywarem z łupin cebulek i teraz ostrzejszą bronią, bo po poprzednich ciągle się parę ruszało, oby teraz był z nim definitywny koniec. W zeszłym roku zeżarł nam ogórki, a wcześniej mieczyki (a nim zajarzyliśmy, że to przędziorek to padły). Ufff! Koniec tego pisania, bo pewnie średnio się chce czytać w takie upały (podobno od środy ma być chłodniej, ale wg mojego telefonu tylko 2-3 dni 😟)


Pomidory już się "kolorują" musiałam pościnać czubki, bo się nie mieściły 🤪Teściowa w doniczkach ma mniejsze rośliny, ale za to większe owoce. I ma jedną sadzonkę w jednej doniczce.



to ta fioletowa, która w końcu się ruszyła :)
to z tyłu to jeden kwiat :)


Przy tej fioletowej widać plotek z różami na dworze, które sami posadziliśmy i dbamy. Musiałabym zrobić kiedyś zdjęcie z podwórka :)

Tymczasem na dziś to tyle, ściskam Was w ten gorąc, dzięki za odwiedziny i komentarze,
J.


03 lipca 2024

68. Czytelnictwo II kwartał i Psi Patrol część XIV

 Nastał lipiec, a więc podsumowanie czytania w II kwartale. Kwartał zaczęłam od 3 książek Sławomira Kopra (e-booki)

Bardzo lubię książki tego autora. Czyta się je szybko, zawierają sporo ciekawostek, o których nie zawsze można łatwo się dowiedzieć - czy ktoś na polskim uczył się o tym, że Sienkiewicz miał 5 czy 6 kobiet w swym życiu? Albo, że Konopnicka żyła z inną kobietą? Od razu zaznaczam, że nie jest to pisane w stylu "taniej sensacji"! Są po prostu przedstawione fakty, o których często się milczy lub dzieci słynnych osób próbują pewne fakty "schować do szafy". Podobnie jest z "ulubieńcami" - autor rozwiewa różne mity na temat Cybulskiego, Stachury czy Anny German. I robi to bynajmniej nie umniejszając ich talentom czy zdolnościom.









Książka, którą z jakiejś tam okazji mogłam za darmo pobrać na Legimi. Kiedyś miałam takie marzenie, żeby zostać pilotem. Wojskowym, żeby było śmieszniej (bo myślałam, że tylko tak można zostać liniowym 🙈) ... Ale mam sporą wadę wzroku, poza tym z matematyką i fizyką od czasów liceum się nie lubimy. Potem nawet myślałam, żeby zostać stewardessą, ale życie inaczej się potoczyło. A teraz jestem po sporej ilości odcinków "Katastrofy w przestworzach", więc nie wiem, czy jeszcze bym wsiadła do samolotu. Wracając do książki - jeśli się zaweźmiecie i przebrniecie przez naprawdę nuuuudny początek (do miejsca, w którym początkujący pilot ma uważać na zające) to potem się już czyta o wiele lepiej. Wypowiadają się i piloci (nie uznaję żeńskich debilnych form pt. pilotka, ministra) i stewardesy (choć więcej pilotów). Niektórzy zaczynali jeszcze w poprzedniej (słusznie minionej epoce) więc jest porównanie jak było kiedyś, a jak jest teraz. Nie wszyscy piloci byli w stanie poradzić sobie ze zmianą systemu latania (język angielski, to że jest to praca w zespole itp.) więc jest to na plus Wypowiadają się też ludzie, którzy musieli wziąć kredyt na to, by spełnić swoje marzenie. Czasem niektórzy porzucali dotychczasowe zajęcie. Jak dla mnie sporym minusem (oprócz nudnego początku) jest też to podkreślanie, że uch rodziny cierpią, bo pilotów nie ma w domu... Nosz do 🤬po pierwsze "widziały gały, co brały" poza tym nie oni jedyni mają pracę, że nie ma ich w domu. Sorry, ale będę takie rzeczy tępić, bo jest sporo osób, które mają mniej "odjechane" zawody i też ich nie ma w domu!


Wprawdzie nie przeczytałam ich jedna za drugą. ale to nie szkodzi. Wg mnie czytając te książki należy pogodzić się z tym, że jak zwykle bohater ma tylko kilka godzin na rozwikłanie problemu zagrażającemu światu oraz fakt, że wszystkie symbole w cudowny sposób szybko mu się w głowie układają w całość. Więc ja sobie zdaję sprawę, że te książki są w takim stylu i godzę się na to. Poza tym czyta się je dość szybko. Kod rozgrywa się głównie we Francji i przyznaję się bez bicia, że od zawsze mi nie pasowało to, że wg kościoła kobiety są gorsze i do niczego się nie nadają. W ogóle by mnie to nie zdziwiło, gdyby kościół celowo zdegradował rolę kobiety. Druga książka rozgrywa się w Waszyngtonie i dotyczy Masonów oraz noetyki. Jest zaskakująca kilka razy, szybko się czytająca. Fajne są te książki, że wbijają się klinem w dotychczasowe przekonania, a jednocześnie każdy ma sobie sam odpowiedzieć na pewne pytania...

Kolejna książka o pilotach. A właściwie o kobietach "latających" bo nie są tu tylko pilotki, ale np. pani, która skacze na spadochronie. Zaczyna się od kobiet z II wojny światowej. Wówczas jeśli chodzi o pilotów, nie było jakiegoś nacisku by był to mężczyzna. Choć później w trakcie wojny musiały się sporo natrudzić, by mogły latać. Później są czasy PRL, gdzie kobiety, by latać w wojsku musiały prosić o specjalną zgodę. Każda opisana kobieta zajmuje się inną "specjalnością w powietrzu" Oprócz spadochroniarki jest przedstawiona szybowniczka, pierwsza kobieta - kapitan, pierwsza pilotka MiGa-29 (zazdroszczę🤪), pani latająca helikopterem w straży granicznej, kobieta oblatywacz i pilotka na airbusach. Całość czyta się bardzo przyjemnie.







Książka reportaż z około dwumiesięcznego pobytu pod Everestem. Opowieść o różnych ludziach, którzy chcą zdobyć najsłynniejszą górę świata. Kobietach i mężczyznach, profesjonalistach i amatorach. Ale także (a może przede wszystkim) o Szerpach, przewodnikach oraz lekarzach. Czytałam e-booka i nie wiem jak jest w zwykłej książce, ale u mnie było w treści kilka zdjęć, więcej było na końcu. Myślę, że ciekawiej byłoby gdyby zdjęcia były przy tekście, zwłaszcza, że Autorka dokładnie opisuje wygląd, oraz wstydliwość niektórych przed zdjęciami. Ogólnie książka czyta się super. Ale nadal nie wiem po co ludzie się tam pchają i ryzykują życiem. I chyba się tego nie dowiem nigdy :)





Nie chcę już kolejnego posta pisać, więc od razu prezentuję połowę (większą 🤪bo dół jest mniejszy o jakieś 30 krzyżyków) haftu.

Ponieważ pikseloza działa mi na nerwy to obszar wokół znaczka psiego patrolu wyszyłam po swojemu. Byle do przodu.












Serdecznie Was pozdrawiam, dzięki za odwiedziny,
J.


24 czerwca 2024

67. Psi patrol część XIII

 Ostatnio Psi Patrol pokazywałam na początku maja i muszę się pochwalić, że od tego czasu sporo przybyło 😊


Po lewej stan na początku maja, po prawej obecnie. Jak widzicie doszłam do 2 końcowego boku. IV część wzoru jest nieco mniejsza, podobnie jak dół obrazka. Teraz jednak wyszywam po kolei od góry do dołu, bo poprzednio tam gdzie zostały mi pojedyncze krzyżyki musiałam wykazać się inwencją, bo nie umiałam się odnaleźć we wzorze czarno-białym w dodatku. Fajnie poszło do przodu, ale niestety zabawa choinkowa poszła w odstawkę 😟Coś za coś.

Na koniec pochwalę się kwitnącą kawą:

Przyniosłam kawę do domu Męża z mojego domu (sadzonkę kupiłam w jakimś markecie, w kubku, w sumie to były 2 sadzonki, jedną miała moja Mama, chyba jej padła). Kwiatów nie kojarzę, choć z 2 lata temu było 1 nasionko. W ogóle to chyba ma w sobie ziemiórki (czy inne badziewie) liście brązowieją i dość mocno ją obcięłam. A to gdzie teraz były (bo już przekwitły) kwiaty to w kuchni było zielone i odpadało, dopiero gdy Mąż wyniósł na balkon to pojawiły się kwiaty. Próbowałam zapylić patyczkiem, ale co z tego będzie to się okaże 😄

A na definitywny koniec - nasze pomidory. Jest jeszcze 2 donica :) I teraz mam zagwozdkę, bo w jednym miejscu napisano, że w uprawie domowej nie trzeba obcinać liści, w innym znów napisali, że jak zawiążą się owoce, a w jeszcze innym. że dopiero jak wszystkie owoce się zawiążą to można obcinać liście, bo rzekomo potem owoce się nie powiększają. Ktoś się zna na pomidorach? 😉











Serdecznie pozdrawiam, dzięki za odwiedziny, muszę nadrobić moje zaległości...
J.

20 czerwca 2024

66. Rękodzieło i przysłowia albo... 2 - czerwiec

 Nie mogę uwierzyć, że już jest 20 czerwiec! A jutro Igor ma oficjalne zakończenie roku. A jeszcze pamiętam jak przez okno patrzył na mnie z wyrzutem, że Go (3-latka) zostawiam. Potem nie chodziłam koło okna -pandemia, były inne zasady, teraz i tak tylko do szatni się odprowadza. A teraz już kończy. Tzn. przez wakacje będzie chodził, co by Mu się w domu nie nudziło :)

Ale do brzegu. A właściwie do zabawy Splocika. Z przysłowia i cytatu, wybrałam przysłowie:
Kto umie wygrać sam ze sobą, nie zginie nigdy a z niego słowa "wygrać sam ze sobą". No więc w końcu wygrałam ze sobą i zabrałam się za nasz Wycieczkownik. W małym zeszycie postanowiłam opisywać nasze wycieczki piesze, pieszo-rowerwowe i rowerowe. Kiedyś byłam u Siostry i Ona na każdych naszych rowerowych wakacjach miała takie zeszyty i opisywała trasy itp. i to się śmiesznie czytało po latach. A ponieważ jak wiecie śpieszę się z psim patrolem, to naprawdę trochę musiałam ze sobą powalczyć, że taki Wycieczkownik nie może czekać, bo mimo notatek w telefonie pamięć bywa ulotna a czasem nie wszystko się zapisze i potem to ulatuje. Jestem w trakcie zapisywania, ale doszłam do wniosku, że muszę dokupić naklejek 🤪Tymczasem prezentuję to, co już mam:




No i tak to mniej więcej będzie wyglądać. Może z czasem pojawią się śmieszne rysunki. Na pewno z tyłu będą śmieszne cytaty Igora, bo naprawdę czasem można paść ze śmiechu przy Nim...










Oczywiście o mało co a zapomniałabym o banerku :)


Tymczasem tyle. Lecę pohaftować, bo wczoraj robiłam fotki starych ubranek Igora i potem je obrabiałam, dziś kończyłam i mam deficyt haftu. Następnym razem pokażę ile go przybyło, a jest się czym pochwalić 😉

PS u Was też truskawki jakieś takie bez smaku? Ze dwa razy miałam fajne o smaku truskawki, ale jakoś w tym roku są mega szybko psujące i bez smaku. Beznadzieja 

Pozdrowienia
J.


12 czerwca 2024

65. Tropem Kociej Szajki, czyli wycieczka do Cieszyna

 Ostatnio opisywałam książki Kociej Szajki teraz czas na opis wycieczki do Cieszyna. Gdy czytałam Igorowi drugą część o różowym jelonku wpisałam w wyszukiwarkę "różowy jeleń cieszyn" i jakież było moje zdziwienie, gdy okazało się, że jeleń istnieje naprawdę. A także inne miejsca opisane w książkach. Niestety czytaliśmy książki zimą, więc wycieczka musiała zaczekać do wiosny. 2.05 podjęliśmy spontaniczną decyzję, że ruszamy do Cieszyna :) Trochę poczytałam w internecie, że jest coś takiego jak szlak kociej szajki i że jest przy pkp w Cieszynie mural kociej szajki, więc tam zaparkowaliśmy i stamtąd ruszyliśmy na dalszą wycieczkę.

Wydawało mi się, że miałam zdjęcie samego muralu, ale albo nie zrobiłam, albo przypadkiem skasowałam. A że nie jestem fanką pokazywania własnego Dziecka w necie (siebie zresztą też) to zdjęcie z nałożonymi naklejkami na twarze :) 

Z tego miejsca jest niedaleko do rynku, gdzie się udaliśmy. 






Tam znaleźliśmy centrum informacji turystycznej, gdyż chciałam jakąś mapkę Cieszyna, by nie błądzić. Dostaliśmy też dwie mapki związane z Kocią Szajką, niestety Pani w informacji albo była niezorientowana, albo miała nas głęboko w ... Bowiem sami musieliśmy zajarzyć, że każda z tych mapek dotyczy czegoś innego :) A ponieważ Igora piliło do zwiedzania, trochę nadrabialiśmy drogi (na szczęście nie są to spore odległości, ale można było tak ułożyć zwiedzanie, by znaleźć i miejsca i koty).


Pierwsza, powiedzmy mapka, dotyczy miejsc w Cieszynie. Koty oprowadzają po mieście, by na końcu wskazać miejsce swojej kryjówki. 


Druga mapka wskazuje miejsca, w których koty zostawiły swoje cienie, są one przy miejscach, które były opisane w książkach. 

Niektóre miejsca z mapki pierwszej i drugiej się pokrywają. Jak na spokojnie to przeanalizujecie, to myślę, że nie będziecie zawracać tak jak my🤪 Niestety przy drugiej mapce, nie jest opisane, gdzie jest jaki kot (może jest coś więcej w kodzie QR, ale nam szkoda bylo czasu, by to włączyć), więc jedynie wiem, źe Morfeusz ma przepaskę na oko, a bracia Piksele to bliźniacy, więc są razem przy kinie.

Jeden z kotów przy sklepie, w którym są ulubione kanapki Kociej Szajki ze śledziem. Kupiliśmy na próbę. Dobre, ale! Śledzia były 2 kawałki, reszta to cebula i majonez....  Resztę dopowiedzcie sobie sami...



Kot przy kawiarni, księgarni "Kornel i przyjaciele". Chcieliśmy kupić tam VII część Kociej Szajki, niestety nie mieli. Innych książek dla dzieci też nie. Igor był zawiedziony. Kurczę, jak już mają taki punkt opisany w książce dla dzieci, to mogliby zadbać też o książki dla najmłodszych. Niezbyt rozejrzałam się w środku, bo ludzi sporo, nieco ciasno i ciemnawo. Może jak jeszcze zawitamy do Cieszyna to tam wpadniemy...


Kot w bibliotece (wg opisu w necie, który znalazłam przed wyjazdem to Komandos, szef Szajki). Jak widzicie, jest za szybą i za nic nie da rady zrobić porządnego zdjęcia...
Kolejny kot na schodach prowadzących do Młyńskiej Bramy oraz do ... kryjówki Kociej Szajki.

Okienko do piwnicy, w której zbiera się Kocia Szajka i odciski kocich łap w pobliżu kryjówki.

Morfeusz przy Książnicy Cieszyńskiej. Choć właściwie mur jest z Cafe Tramwaj. W środku jest wąsko jak w tramwaju. Mają bardzo dobre lody - nie za słodkie. Przynajmniej takie były w maju 2024 :) W pobliżu jest górka, na której można się rozłożyć (podobno z kawiarni dają koce). Na górce jest Teatr im. Adama Mickiewicza.

Kolejny kot przy Serfencie cieszyńskiej. To właśnie tu Morfeusz uczy się plecionkarstwa.
Bracia Piksele przy kinie Piast. Jak to bliźniacy - zawsze razem.

Choć tu są osobno na zdjęciach :)

Podsumowując - fajny pomysł, że miasto czerpie z tych książek. Szkoda tylko, że Pani w informacji turystycznej jest mało pomocna i nie tłumaczy, o co chodzi, tylko wręcza mapy i tyle w temacie. Żałuję również, że jak to my, wszystko było trochę na dziko - oblatane, Dziecko pojedzone i odjazd, bo coś sobie kolejnego wymyślili... Może jeszcze się kiedyś wybierzemy i na spokojnie pochodzimy, bo nawet zdjęć z miasta za dużo nie udało się zrobić 😉








Dziękuję za uwagę 😉🤪
J.