Miała być druga część Muzeum Sentymentów, ale niestety czasu mam mało 🙈Wszystko przez to, że poszłam zrobić badania w przychodni, a okazało się, że jedno to robią tylko we wtorki. A jak zadzwoniłam umówić się do trychologa to nie potrzeba tego badania robionego raz w tygodniu, a ja straciłam tylko czas (ciesz się, że nie kasę!).
Ale do brzegu. A raczej do zabawy. Tak, wiem jestem w niej monotematyczna 🤪Z cytatu i przysłowia u Splocika wybrałam przysłowie: Choćby droga najdłuższa, a też swój koniec znajdzie, a z niego słowo najdłuższa.
Jak wiecie Psi Patrol (PP) ciągnie się i ciągnie, wprawdzie żaglowiec wyszywałam także długo (choć tam miałam też przerwy związane z rzuceniem w kąt haftu - o ja głupia!) to on nie miał aż tylu kolorów i gdybym miała go wyszyć jeszcze raz zapewne nie dłużyłby mi się tak jak PP. Jak patrzę na zdjęcia to pierwsze mam z 26.07.2023 i tam już była wyszyta 1 część, więc zacząć musiałam z 2-3 miesiące wcześniej. I jest to najdłuższa udokumentowana przeze mnie wyszywanka. A przysłowie jako całość bardzo mnie podbudowało - dziękuję Splociku!
No dobra, co by za dużo nie smęcić, PP prezentuje się następująco:
I jak tak nieśmiało liczyłam ile czasu zeszło mi przy Zumie, to być może (bardzo bardzo proszę!) uda mi się całość skończyć w maju na 8 urodziny Igora. W tej części jest buldog Rubble i on ma spore połacie pojedynczych kolorów, ale nie wiem co mnie czeka w następnej części (jakoś nie zaglądam). Ale z utęsknieniem czekam na koniec tej najdłuższej drogi.
Pozdrawiam Was ciepło, dziękuję, że jesteście
J.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz