Nie mogę uwierzyć, że już nastał lipiec, a nawet, że to już ponad polowa lipca... Miałam ambitne plany skończyć to dziadostwo (tak, już to tak nazywam, bo ilość kolorów to przesada, a często jest tak, że między białym i bladoniebieskim, który jest jak biały jest kilka krzyżyków w bladoszarym, którego i tak z daleka nie widać 🤬) pod koniec maja na urodziny Młodego. Ale plany sobie, życie sobie. Jak wiecie miałam przerwę na border collie, a teraz jeszcze kartki dla Siostry (które jeszcze muszę złożyć) no i mamy polowe lipca, a ja dalej się wkurzam.
Ale do brzegu... A raczej do zabawy u Splocika, wybrałam przysłowie: Ciężko pracować trzeba na kawałek chleba a z niego słowa ciężko pracować. bo jak już wspomniałam (może nie dosłownie) to ostatnio dla mnie ten haft to ciężka (i mozolna) praca. I nim znów wpadnę w słowotok dotyczący kolorów to po prostu pokażę gdzie teraz jestem:
Dobra, bo naprawdę mnie to już dobija, więc idę się za to zabrać. Przerwę już miałam :) I żeby było wszystko jak należy:
Serdeczne i ciepłe pozdrowienia, mimo deszczu, do znów,
J.
Najważniejsze, że do końca masz już mniej, a nie więcej.
OdpowiedzUsuńBędzie super obraz, a tę ciężką pracę będziesz wspominać z uśmiechem. :)
Twój link i fotkę dodałam do mojego wpisu.
Miło mi, że bawisz się u mnie. :)
Pozdrawiam ciepło.
Już piesia widać, zapomniałam jak się nazywa ale poradzisz sobie, pozdrawiam
OdpowiedzUsuń