Tydzień temu, gdy świeciło słońce uchwyciłam na pamiątkę resztkę kwitnących kwiatów balkonowych. Lobelia, która znalazła sie w zupełnie innych doniczkach, frezje, które pierwszy raz zakwitły. Jedną donicę mam nawet w kuchni, bo wygląda, ze jeszcze będą kwiaty, a boimy się, żeby nie zmarzły. Choć póki co na I piętro mróz nie dotarł, a o dziwo rosnąca na zewnątrz nasturcja też nie zmarzła. Jeszcze kwitną cynie i tytoń ozdobny (który też kwitnie jak mu się chce) a maciejka jest piękna i dorodna jak chyba nigdy latem. I pachnie wieczorem, choć mi za zimno, by wyjść i wąchać :) A teraz jeszcze zmienili czas, więc jest cima (ciemno), zima (zimno) i do wiosny daleko :(
Pozdrawiam ciepło,
J.
PS. Kasztanów zebraliśmy 40kg 🤭🙈🤪






 
Śliczne kwiaty. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSzkoda jak kończy się sezon balkonowych kwiatów.Ja kupiłam sobie na balkon teraz wielokolorowy wrzos.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam