Nawet nie mam pojęcia kiedy nastał koniec miesiąca. Junior pochodził 7 dni do przedszkola i złapał zapalenie oskrzeli (pół grupy poległa chorobowo, jak chyba nigdy wcześniej, w pewnym momencie było 8 osób z 25), ja złapałam zapalenie tchawicy. Dziecię oczywiście oburzone, że matka śmiała z Nim w jednym czasie zachorować i w dodatku gorzej się czuła niż On. No to przecież się nie godzi!! Nic mi się nie chciało (więc przepraszam, że nigdzie mnie nie było :)), trochę wieczorami wyszywałam, ale uporałam się ze świąteczną zakładką. Ponieważ nie mam weny na pisanie to poniżej zakładka i poprzednie ozdoby z nowym sznureczkiem :)
Na górze bez konturów i gwiazdek. Obok z konturami i tył. Kolory zarówno do zakładki, jak i filc na plecy wybierał Syn :) Gwiazdki chcialam wyszyć srebrne, ale mam srebrną mulinę (DMC sprzed wielu lat) ale jest tak sztywna, że problem jest nią wyszywać. I w ogóle stwierdziłam, że niewiele widać. No i mam problem z podklejaniem - klej wyłazi przez dziurki kanwy, potem ją daję na gazetę i obciążam, no i niestety czasem zostają ślady z gazet, które czasem schodzą od razu, a czasem po jakimś czasie. Macie jakieś patenty?
Tradycyjnie mam problem ze zdjęciami i z podpisem obok zdjęcia, wiec wszystko jest rozjechane. W grzybku zmieniłam wstążkę na zielony sznureczek, a laskę cukrową za bardzo wycięłam i dopiero po zakupie sznureczka podkleiłam filcem. Taak, wiem jeszcze muszę tam dociąć filc, ale to już później :) O udało mi sie zdjęcia dać obok siebie.